Jestem
w miejscu gdzie dostępem do internetu kieruje pogoda. Przez ostatnie kilka dni
(dokładnie trzy) padał deszcz i wiał silny wiatr. Mój komputerek zawzięcie
kręcił tymi kropeczkami i ... kapitulował z niesmakiem wysyłając mi komunikat
"Brak dostępu do internetu". Zrezygnowany przenosiłem go na stoliczek
i nagle na monitorze pojawiały się te schodki. Z nadzieją i błyskiem w oku
rzucałem się w jego kierunku i... czar pryskał bo nic się nie działo. I tak do
upojenia. Ciekawe w tym wszystkim, przynajmniej dla mnie, jest to że wcześniej
takich problemów nie było. Dzisiaj bez większej nadziei spojrzałem w kierunku
okna i postanowiłem zaryzykować. Co prawda nie pada ale nieco wieje z ukosa.
Drżącą ręką włączyłem piekielną maszynę i .... jest. Oblicze me pokraśniało z
zadowolenia, przeniosłem laptopa na łóżko i
znowu nie ma by za chwilę się
pojawić. Przeniosłem go nazad i schodki pojawiły się jak upiór jaki. Z
bystrością umysłu o jaką się nie podejrzewałem stwierdziłem że niestety ale
schodki są tylko na stoliczku więc nie
będę więcej drania ruszać by płochliwego zwierzęcia nie spłoszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz