wtorek, 11 października 2016

Szpital



Od miesiąca jestem w szpitalu.  Właściwie to do pełnego miesiąca brakuje trzech dni ale kto by się tam spierał o takie drobne kwestie. Podobno poleżę tutaj jeszcze ze dwa miesiące. Więcej nie mogę bo mój młodszy syn w rozmowie telefonicznej stwierdził że tęskni i więcej nie wytrzyma bez widoku taty więc jak mu powiedziałem dwa to dwa i koniec i kropka. Pewnie chłopak już nawet nie pamięta o tej umowie ale mi sie tak jakoś ciepło na sercu zrobiło a oczy stały się nie bezpiecznie zamglone. Zresztą, mówiąc uczciwie, nigdy przedtem nie miałem takiej huśtawki nastrojów jak w ciągu tego miesiąca. Od euforii do skrajnej rozpaczy od krasomówstwa do milczenia, od ciekawości do wegetacji. W końcu stwierdziłem, że ktoś czuwa nad moją głową (nawet wiem kto) i nastrój mi sie poprawił co prawda mam przemyślenia takie czarne ale nie załamuje się. Powtarzam sobie, że tutaj leżą ludzie którzy naprawdę czują się  gorzej niż ma skromna osoba. Prawie każda noc mnie w tym utwierdza. Gdy sen ogarnia oddział w ludziach, szczególnie tych starszych, budzą sie wspomnienia. Wzywają na głos swoich bliskich, rozwiązują jakieś przebrzmiałe dawno sprawy, w końcu próbują wyjść do domu. Patrząc sie na to stwierdziłem że wcale ale to wcale nie mam najgorzej. Postanowiłem coś zmienić ale jak tu mówić o zmianach jak nie mogę ruszać się z łóżka a cały świat to szafka obok, komputer z kulawym internetem, książki, telewizor. Telewizja mnie denerwuje. jak nie jakieś tańce z gwiazdami, których nie znam bo takie z nich gwiazdy jak z koziej dupy trąba to gotowanie na ekranie i to przez wszystkich i przez kucharzy i aktorów i jakichś ludzi z łapanki co znają takie potrawy w wieku 19 lat że aż strach bierze co będzie tylko później bo takie dobre aż po filmy o policjantach, detektywach, słoikach. Książki są dobre ale na dzień, dwa. Pozostaje internet. Długo się przyglądałem co by tu i wybór padł na bloga. Wstydzę sie każdego słowa bo jestem świadomy swoich braków ale co mi tam. Pisze dla samego pisania by zabić nudę, monotonność, samotność i tęsknotę. Nie liczę na czytelników śledzących me losy lub komentujących posty. Pisze i już. Raz więcej raz mniej. Ktoś dał mi szanse i okazał pomoc. Ku memu zdziwieniu osób tych jest trzy. Jedne mniej inne bardziej ale jedna osoba zaskoczyła mnie doszczętnie. Dano mi nadzieję i postaram się nie zawieść po raz kolejny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz